Zdanie sobie sprawy z tego, czego się nie chce, to niezwykle ważny krok na drodze do tego, czego się chce. Warto uszanować w sobie ten moment i nie podążyć starą ścieżką karania się za niewiedzę. Pustka to MIEJSCE NA NOWE.
Wiem, że nic nie wiem
Na drodze do zdrowia na wszelkich płaszczyznach naszego życia (nie tylko zdrowia fizycznego), zanim proces zdrowienia ruszy pełną parą, stajemy czasem z poczuciem bezradności i pustką w głowie, nie mając kompletnie pojęcia co zrobić i w ogóle w jakim kierunku się udać. Kolejne warsztaty rozwoju osobistego, webinary, książki, kursy online, live'y - czujemy - nic nie wnoszą dalej do tego, abyśmy się stali zdrowsi i szczęśliwsi. Przychodzi jedynie na myśl : "wiem, że nic nie wiem".
Niedoceniana pustka
I jest to niedoceniany DOSKONAŁY MOMENT. Moment pustki. Moment, gdzie nie wiemy jeszcze czego chcemy i dokąd pójść, ale zazwyczaj wiemy, że nie chcemy już korzystać ze starej drogi. Zaczynamy sobie uświadamiać, że ze starych treści "wyrośliśmy" i już nam dłużej nie pasują.
Bez wyznaczonego celu każda droga jest równie dobra
Przychodzi mi na myśl jedno z ulubionych zdań z kultowego "Przystanku Alaska": "Jeśli nie wiesz dokąd iść, każda droga cię tam zaprowadzi"...
Brak jasności co do celu oznacza, że wszystkie drogi są równoważne. Każdy ruch jednakowo na tym etapie istotny. Dopóki na GPS-ie nie podamy kierunku, mapa nie wyznacza trasy, a zatem POKAZUJE WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI JEDNOCZEŚNIE i albo stoimy tam gdzie stoimy albo krążymy po mapie w różnych kierunkach do czasu, kiedy któreś z miejsc przykuje naszą uwagę szczególnie i stanie się celem naszej podróży.
Pasywność jest jak noc po dniu (aktywności) i jest stanem naturalnym i pożądanym
Moment, kiedy stoimy w miejscu i "się nie rozwijamy" to chwila, której mocno się w życiu obawiamy, bo jest społecznie napiętnowany jako "bezczynność", a ta - w zewnętrznym rozumieniu jest mocno niemile widziana w naszej tzw. zachodniej kulturze. "Gorszość" jednak tej "bezczynności" to kolejna nieprawda, w którą nieświadomie wierzymy i czas, aby ją dla własnego dobra zakwestionować. Nawet jeśli wydaje się, iż stoimy w miejscu - decyzyjnie, w nas samych ma miejsce gigantyczna ilość procesów biologicznych, myślowych, energetycznych - jakkolwiek je nazwać - i w okresach pozornie bezczynnych następuje - niemal jak w okresie ciąży - rozwój nowych idei, dojrzewanie, przetwarzanie informacji, które czekają na narodziny i ujrzenie światła dziennego.
Pseudomoralna ocena bezczynności wzbudza poczucie winy, gdy naturalnie jesteśmy pasywni
To nie bezruch jest niepokojący, bo jest częścią natury - to jego ocena, która wzbudza liczne nieprzyjemne emocje.
Nawet stojąc dosłownie w miejscu na kawałku ziemi, w kosmosie nie jesteśmy w bezruchu - przemierzamy przestrzeń z prędkością tysięcy km/h, gdzie więc tu bezruch?
Pobądź chwilę w bezruchu aż poczujesz naturalny wewnętrzny ruch
Z drugiej też strony, często nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale to, że świadomie nie podążamy w jakimś kierunku nie oznacza, że nie podążamy donikąd. Czasem możemy myśleć, że to pustka i bezruch, ale gdy przez chwilę w niej pobędziemy, okazuje się, że zaczynamy dryfować w kierunku, do którego pchają nas nieuświadomione siły nawyków - rrównież myślowych i emocjonalnych.
Mniej znaczy więcej
Może nam się wydawać, że w kwestii zdrowia na przykład zrobiliśmy już wszystko i nic już nowego nie jesteśmy w stanie sobie zaaplikować, a zdrowia i dalszych pomysłów na nie nadal brak. Nie przychodzi nam na myśl, że ruch energii prowokujemy często coś odejmując, a nie dodając.
To co stare, pchane ruchem energii w nas, musi wypłynąć na powierzchnię. W starym zatęchłym stawie przekonań potrzeba zamieszać, a potem poczekać aż "woda" się uspokoi. Wtedy to co na dnie - poruszone - wypłynie i stanie się widoczne. Zobaczymy czym się dotąd kierowaliśmy, nie zdając sobie z tego sprawy.
Zamieszać w zatęchłym stawie, żeby wywołać ruch
W jaki sposób możemy w naszym stawie zamieszać? Co i jak "odjąć"?
Robiąc coś dla nas nietypowego, co "kosztuje" nas emocje - wywołuje poruszenie - coś, co wymaga pokonania strachu, wstydu, bólu, poczucia winy, złości itp. "Odjęcie" tych uczuć nastąpi samoistnie, kiedy zdobędziemy się na świadome przejście przez sytuacje lub wyobrażenia, które je wywołują. Może nam również w tym pomóc pozbawienie się jakiejś chwilowej przyjemności dla "przyjemności wyższego rzędu", zrobienie czegoś, co wykracza poza nas samych z tu i teraz.
Dotykać czułych punktów, żeby uwolnić zamkniętą pod nimi treść
"Odejmowanie" starych zużytych treści odbywa się poprzez naciśnięcie na ten "klawisz", który uruchamia naszą niezbyt przez nas pożądaną emocję i pozwolenie na jej wypłynięcie, pokazanie się, odczucie jej w naszym ciele i zniknięcie - bez próby jakiejkolwiek z nią i w jej trakcie interakcji, tłumienia czy odwracania uwagi. Bez żadnych "sztuczek" i uników, bo wtedy proces po prostu nie zadziała. Bez drogi na skróty.
Zamieszajmy i poczekajmy... w bezruchu.