W wielu życiowych sytuacjach rozmawiamy. Używamy języka. Naprzemiennie zabieramy głos. Rozmawiamy w pracy, ze znajomymi, z partnerami, z rodzicami, z dziećmi. Wymieniamy opinie, informacje, rady czy uwagi. Słuchamy i jesteśmy słuchani. Czy jednak słyszymy i jesteśmy słyszani? Co różni te pozornie tożsame czasowniki?
Kiedy jesteśmy słuchani, do odbiorcy dociera dźwięk naszych słów. Zazwyczaj też reaguje on na wypowiadane przez nas słowa w taki sposób, iż otrzymujemy potwierdzenie, że nasze słowa do niego dotarły. Podobnie dzieje się, kiedy my słuchamy i to my jesteśmy odbiorcami.
Co to jednak jest za zjawisko, że w niektórych rozmowach dzieje się coś daleko poza wypowiadanymi słowami, iż czujemy, że ktoś zagląda głęboko w naszą "duszę" i widzi to, czego wcale nie powiedzieliśmy, a co gdzieś w nas naprawdę jest?
To "usłyszenie" przez drugą osobę niewidzialnej prawdy o nas powoduje niezwykłe poruszenie w naszym ciele i całym naszym jestestwie. To trochę jak połączenie układu elektrycznego, przez który zaczyna płynąć prąd, o czym daje znać święcąca się nagle żarówka. Jakieś czasami wypowiedziane przez drugiego człowieka słowo, zdanie albo wykonany gest czy sam wyraz jego twarzy, świadczący o tym, że nas "słyszy" sprawia, iż w jednym momencie czujemy, że wszystko co trudne, staje się łatwe, a co zagmatwane, staje się jasne i oczywiste i wiemy, po prostu wiemy, co dalej myśleć czy robić, choć nikt nam niczego nie podpowiedział ani nie doradził. Taka rozmowa wydaje się być "kluczem" do świata naszego spokoju i jasności, do którego w zabieganiu i stresie nie mamy na co dzień dostępu.
To nie długość rozmowy sprawia, że ma ona taką moc. Ani specjalne okoliczności, w których się odbywa. Ani nawet stopień zażyłości między rozmówcami. Sprawia to ten specjalny rodzaj bycia, zwany obecnością, uważnością, skupieniem, byciem tu i teraz.
Czasem czujemy, iż więcej uwagi otrzymujemy od obcej osoby niż własnego członka rodziny, dla którego stanowimy taką oczywistość, iż obcowanie i rozmowy z nami ograniczają się jedynie do wymiany technicznych uwag dotyczących codzienności. A nasza dusza "chodzi" głodna i spragniona żywego i głębokiego kontaktu z drugą ludzką istotą...
Skrycie szukamy takiego rodzaju kontaktu, bo w jego polu czyszczą i zabliźniają się nasze psychiczne rany, odradza się chęć do życia, rodzą się pomysły, rozpuszczają dawne urazy oraz przychodzi zrozumienie i spokój. Jest nam potrzebny do życia tak samo jak powietrze, woda i pożywienie dla ciała. Jest tą przyprawą, bez której życie nie ma smaku i jest jedynie pustą egzystencją.
Bycie ludzką istotą, żeby nie sprowadzało się jedynie do zużywania tlenu i zasobów ziemi, potrzebuje pokarmu o znacznie wyższej subtelności. Nie da się w żaden sposób tej potrzeby wykorzenić. Można ją jedynie stłumić i zagłuszyć pogonią za materią. Jednak niezaspokajana - podobnie jak trzynasta wróżka z bajki o "Śpiącej królewnie", mści się, że jej nie zaprosiliśmy do naszego życia i skazuje nas często na sen, z którego jedynie może nas od czasu do czasu obudzić "pocałunek" prawdziwej, bezinteresownej miłości.
zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie
LINKi do BLOGa:
artykuły dedykowane świadomemu leczeniu chorób
artykuły dedykowane samodzielnemu, świadomemu uwalnianiu od nałogów
artykuły - inspiracje do świadomego uzdrawiania relacji międzyludzkich
artykuły wspomagające trwałe rozwiązywanie problemów, efektywne osiąganie celów i spełnianie marzeń
bajki - mądrość o skutecznych sposobach zaspokajania pragnień o lepszym życiu ukryta w historiach
Uzdrawianie siłami natury
Agnieszka Pareto