Palenie pomaga tłumić dawne smutki. Aby stać się wolnym, trzeba je "wziąć na klatę, jeszcze raz poczuć i ochota na papierosy zniknie samoistnie.

Dzięki, chorobo, że nauczyłaś mnie żyć i czuć

Życie w zachodniej cywilizacji uczy nas, że choroba to plaga i zło, i zwalcza ją wszelkimi sposobami. Życie zaś pokazuje, iż choroba jedynie wyciąga na wierzch to, czego nie chcemy jawnie wyrazić, oceniając to jako złe. Natura nie wie co dobre, a co złe. To nasz, ludzki konstrukt, za stosowanie którego płacimy własnym zdrowiem.

 

 

 

 

 

 

W tym szaleństwie musi być metoda...

Jeśli uznać, iż dolegliwości i choroby przychodzą ot, tak sobie, przypadkiem, bo zaatakował nas wirus, bo siedzieliśmy za długo w przeciągu, bo ktoś w naszym towarzystwie smarkał i kichał, bo jedliśmy za dużo słodyczy, mięsa czy tłuszczu, bo wszyscy w naszej rodzinie na to chorują, bo "jak się robi a, to się choruje na b" - to istotnie, ma się poważny powód do obaw w stosunku do życia na naszej planecie.

 

"Nie znasz dnia ani godziny", kiedy przyjdzie choroba i zabierze ci wszystko. Zabierze ci to, co lubisz robić i zmusi do tego, czego nie lubisz. Zabierze ci dochód, bo nie będziesz móc pracować, zabierze ci dobre samopoczucie, oszpeci cię, unieruchomi, utrudni ci życie. Dopóki jej nie ma, "wszystko jest ok".

 

Czy jednak na pewno, zanim pojawi się choroba, wszystko jest ok?

 

Choroba to skutek unikania w życiu tego, w co się uwierzyło, iż jest złe 

Choroba przychodzi tylko wtedy, gdy człowiek nie żyje pełnią swojego życia, nie traktując go wybiórczo, ale biorąc je w całości, ze wszystkim, co przychodzi, z całą odpowiedzialnością. Zanim się pojawi, nie zauważamy tego, że pełnią życia nie żyjemy. Dopiero, gdy pojawiają się kłopoty, zazwyczaj patrząc wstecz uzmysławiamy sobie, że jednak nie żyliśmy "pełną piersią" i nie braliśmy należytej odpowiedzialności, gdyż mieliśmy po temu bardzo "uzasadnione" powody. Natura szanuje nasze powody, ale... ma swoje zasady. "Rozumie", że nie mogliśmy inaczej. Nie potępia nas ani nie karze. Generuje konsekwencje i czeka na "korektę" naszego zachowania. Nie ma w tym złośliwości ani mściwości. Nie ma tu grama złego zamiaru, żeby zatruć nam życie. Wręcz przeciwnie - wszystko zmierza ku temu, aby nasze pełne życie przywrócić. 

 

Jeśli uważam, że nie zasługuję na to, żeby żyć, moja choroba zmusi mnie do tego, żeby musieć głębiej oddychać, dusząc się i udowodni mi, że jednak zasługuję. Jeśli uważam, że powietrze, jedzenie i środowisko jest zatrute, moja choroba zmusi mnie do ciągłego skupiania się na tych "truciznach" właśnie poprzez silne na nie reakcje, aby móc się im dokładnie przyjrzeć i swój osąd zweryfikować. Jeśli oceniam, że ktoś bliski cierpi niesprawiedliwie, jego choroba zaczyna być moją, abym mogła zrozumieć, żeby nie wtrącać się do cudzego życia i go nie oceniać, bo to nie moja sprawa. Jeśli nie wyrażam otwarcie swojego zdania, moja choroba zmusi mnie w swoisty sposób do jego wyrażania (np. uporczywym kaszlem). Jeśli nie umiem wyznaczyć innym granic, zrobi to za mnie moja choroba, naruszając granice i atakując terytorium mojego ciała. Jeśli nie umiem korzystać z życia, zmusi mnie do tego moja choroba - odbierając mi wszystko, unieruchamając i wymuszając radość z najprostszych rzeczy. Jeśli potrzeby innych przedkładam nad swoje, moja choroba wymusi na mnie wysunięcie moich na pierwszy plan. Jeśli obwiniam siebie za całe zło tego świata, moja choroba będzie próbowała mnie zabić po to, żebym - aby przeżyć - musiała odwołać ten fałszywy pogląd i uznać własną niewinność. Jeśli domagam sie uwagi od innych zamiast dać ją samej sobie, moja choroba w sprytny sposób przekieruje moją uwagę na mnie samą. Jeśli biegnę na samolot, który ma się rozbić, złamię sobie nogę w drodze na lotnisko, bo jestem głucha na ostrzeżenia intuicji. 

 

Natura jest jak najlepszy przyjaciel. Głosem intuicji prosi, ostrzega, błaga, żebym była dla siebie dobra i wyrozumiała. Jeśli jej nie słucham w tej lżejszej formie, podaje sugestię w nieco grubszej. Czasem potrzebuje użyć na mnie kija bejsbolowego. A to wszystko z miłości. 

 

W momencie, kiedy zauważam w czym postępuję nieprawidłowo i zaczynam otwarcie siebie wyrażać - swoje potrzeby i uczucia, aby móc jak najpełniej żyć, bez unikania niczego, co jest mi do życia potrzebne, choroba nie ma powodu, żeby mnie dłużej "upominać" i znika.

 

Nauczyć Prezesa jak być liderem, a nie dyktatorem

Kiedy w swoim życiu kierujemy się wyłącznie intelektem, czy inaczej - rozumem, nie ogarniamy całości życia, które nie da się ogarnąć intelektualnie. Nasz rozum - skądinąd wspaniałe narzędzie - służy do podejmowania decyzji w oparciu o pozostające do jego dyspozycji informacje - jest niczym prezes firmy, którą w tym przykładzie jest po prostu człowiek. Prezes nie może podejmować decyzji bez brania pod uwagę pracowników i ich zdania i nie mając na uwadze szerszej perspektywy, której on sam jedoosobowo nie posiada, bo nie będzie miał wystarczających danych, aby stwierdzić, co jest dla całości zespołu dobre i najlepiej mu służy. Sam nie jest w stanie tego ocenić, nawet jeśli jest o tym silnie przekonany. 

 

Mądry szef nie jest dyktatorem. Nie rządzi lecz służy. Piastuje kierownicze stanowisko nie dlatego, żeby zaspokoić swoje niedopieszczone potrzeby uwagi skupionej na nim, lecz dlatego, iż został stworzony do tego, aby być liderem - kimś, kto umie zaprząc umiejętności całego swojego zespołu dla najwyższego dobra wszystkich. 

 

Nasz rozum, intelekt, jest niczym szef - prezes naszej firmy. Nasze ciało jest niczym cały zespół pracowników. I jest głos nadrzędny nad obydwoma czynnikami - głos świadomości, który poczuciem głębokiego spokoju daje sygnał, iż prezes z pracownikami osiągnął porozumienie co do najwyższego dobra wszystkich. Tu i teraz. 

 

Jeśli prezes się myli, pracownicy się burzą, dając prezesowi do zrozumienia emocjami, iż opiera swoje decyzje na błędnych założeniach i powinien je zrewidować, bo nie działają dla dobra całości. Prezes, który "wie lepiej", nie zważy na głos zespołu i wymusi na nim swoje zdanie. Podobnie jak nasz intelektualny rozum, działający bez uwzględnienia odczuć płynących z ciała oraz głosu intuicji. W wyniku takich działań pojawi się za jakiś czas choroba. Jeśli choroba nie zostanie potraktowana jako dobro - wskazanie błędów, które należy skorygować, lecz jako wróg, którego należy zwalczyć - dojdzie do stanu zapalnego i anarchii, a całość zacznie zmierzać ku zagładzie. Bez zrozumienia tego procesu nie ma szans na uzdrowienie i postęp, a jedynie na wojnę i destrukcję.

 

Prezes o otwartej głowie, wsłuchany uważnie w swój mądry zespół, przeanalizuje wszystko i poszuka przestrzeni spokoju, z której pojawi się optymalna, uwzględniająca potrzeby wszystkich, decyzja. I ta poniesie wszystkich na skrzydłach - lekko i z efektem, którego nikt nie byłby w stanie wypracować samodzielnie, bez synergicznej mocy całego zespołu, połączonego dzięki sensownemu liderowi w jedność. 

 

Widzieć szeroko, patrzeć na całość

Choroba to dar. Wykorzystana mądrze - pozwala odzyskać zdrowie i życie na doskonalszym poziomie niż przed nią. Niezrozumiana w swoim symbolicznym przekazie - staje się klątwą i prowadzi czasem aż do śmierci, kiedy tylko ona potrafi przynieść ulgę w cierpieniu, które nieświadomy człowiek gotuje sobie sam. 

Powrót na górę strony

12 września 2021

Lista artykułów

Lista kategorii tematycznych

zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie

Uzdrawianie siłami natury

Agnieszka Pareto

SESJE INDYWIDUALNE

online

KLIKNIJ po więcej informacji

KONTAKT

kontakt@agnieszkapareto.com