Co generuje nasz lęk? Pająk czy nasze o nim wyobrażenie "naładowane" emocjonalnie?
Pająk jako dobry przykład kolektywnej fobii
Przyszedł mi dziś na myśl pająk, kiedy zastanawiałam się nad prostym wyjaśnieniem jednego z mechanizmów, według których funkcjonuje nasz umysł. A konkretnie - lęk. Lęk przed pająkiem odczuwa wiele osób i jest to lęk bardzo plastyczny i nietrudny do przywołania oraz dotyczący wielu z nas. Mechanizm jednak działa podobnie w przypadku lęku przed czymkolwiek innym - niezależnie czy faktycznie zagraża to naszemu życiu czy nie.
Na cóż to wskazuje nam nasz nieszczęsny pająk?
Wyobraźmy sobie, że boimy się pająka i to całkiem zwyczajnego, niejadowitego, takiego, jakie występują w Polsce i które są zupełnie nieszkodliwe, a z całą pewnością nie zagrażają życiu człowieka. Mimo to boimy się go, a nawet brzydzimy. “W życiu” nie wzięlibyśmy takiego do ręki. Na sam jego widok jeży nam się włos i ogarnia panika…
Pająk wyłazi spod szafy i naciska nasz "przycisk"
Wyobraźmy sobie, że siedzimy we własnej sypialni, a tu nagle spod szafy wyłazi pająk - duży i włochaty i zatrzymuje się niedaleko naszego łóżka. Zaczynamy czuć to wszystko, co zwykle czujemy, jeśli boimy się pająków. Co się dzieje dalej? Możemy zareagować różnie - możemy ze strachu zaatakować pająka i na przykład go zabić (nie przyjdzie nam w takim momencie do głowy, że jest pożyteczny i likwiduje muchy, których nie lubimy albo że po prostu też ma prawo żyć). W wersji bardziej humanitarnej łapiemy go w słoik i wyrzucamy za okno. Zyskujemy wówczas pewność, że przynajmniej TEN pająk już nam nie będzie więcej “zagrażał”.
Pająk nadal jest mimo, że go już nie ma
Możemy zastygnąć z przerażenia i mieć pustkę w głowie i co pająk zrobi, to zrobi, ale my nie wykonamy ruchu - całkowicie sparaliżowani. Pozwoli nam to jednakowoż zarejestrować, w którą stronę uda się pająk, gdy zdecyduje się ruszyć. Możemy też ze strachu uciec z pokoju i zostawić pająka w naszej sypialni. Ta opcja najlepiej pozwala nam zobrazować działanie naszego umysłu w stanie lęku.
Wyobraźmy sobie, że po jakimś czasie decydujemy się powrócić do sypialni i zauważamy, że … pająka nie ma. Dla osoby, która się nie boi, nie ma pająka - nie ma sprawy. Dla tej, która się boi, BRAK pająka w tej sytuacji może wywołać jeszcze większy strach niż sam jego widok. Dlaczego? Można by rzec - ale przecież pająka nie ma! Na tym przykładzie widać jak absurdalny potrafi być strach. Wchodzimy do pustej sypialni i ogarnia nas paniczny strach na widok...pustej sypialni. Czy w takim razie boimy się pająka? Przecież go nie ma. Co więc wywołuje nasz strach? Żeby jeszcze bardziej “podkręcić” absurdalność naszego strachu, wyobraźmy sobie, że nasz poczciwy pająk wyszedł podczas naszej nieobecności przez okno i fizycznie nie ma go w ogóle w sypialni. A my - cali w panice. Umysł podsuwa nam obrazy pająka wchodzącego na nas spod łóżka w czasie, gdy śpimy, czającego się, żeby na nas wejść i nas ugryźć w czasie, gdy najmniej się będziemy tego spodziewać, łażącego po nas swoimi ohydnymi włochatymi łapami… brrr! i przyprawiającego nas o zawał serca, gdy ten fakt odkryjemy znienacka.
Czyli - po powrocie stoimy na środku sypialni, w której fizycznie nie ma pająka i umieramy ze strachu. Czysty absurd. Abstrakcja.
Tak działa nasz umysł, a przynajmniej tak potrafi działać, jeśli mu na to pozwolić. De facto boimy się… pustego pokoju - bo tak to wygląda. Pająk jest wyłącznie w naszej wyobraźni. Czy to ma sens?
Nasz umysł tworzy fikcję, której się prawdziwie boimy
W życiu żywimy lęk na bardzo podobnej zasadzie przed wieloma zjawiskami czy osobami, które żyją wyłącznie w naszej wyobraźni. Jeśli pozostawimy je tam z towarzyszącymi im emocjami - zatrują nam życie, wywołają choroby i dolegliwości, staną się naszymi władcami, a my - ich niewolnikami. Nie są rzeczywiste, ale nasze emocje zachowują się tak, jakby były i też rzeczywiste powodują skutki w naszym organizmie - adrenalina i kortyzol wydzielają się naprawdę i jeśli ich poziom nie spada, bo nasz umysł podtrzymuje wyobrażenie, powodują bardzo konkretne destrukcyjne skutki. Pająka dawno nie ma w naszym życiu, ale jego wyobrażenie ma nad nami realną władzę.
Kto jest "woźnicą", a kto "koniem"?
Czy da się powrócić do bycia panem własnego życia? Jak najbardziej. W chwili, gdy pojawia się strach przed pająkiem, zatrzymać się i nie spuszczać z niego wzroku (również w przenośni). Poczuć w ciele i w całym sobie tą falę przerażenia, która obejmuje całych nas i - nie odwracając od niej uwagi, nie uciekając i w pełni pozwalając na jej “zalew”, przeczekać ją aż samoistnie ustąpi. I to uwolni nas od strachu całkowicie albo przynajmniej w jakimś stopniu, ale z całą pewnością poczujemy się lżej i w mniejszej zależności. Nasz symboliczny i dosłowny pająk nabierze innego wymiaru (choć tak naprawdę on będzie ciągle ten sam, ale to my się zmienimy i nasze widzenie) i podejmiemy wobec niego stosowne działanie - może nawet uda nam się bez paniki podarować mu życie i wypuścić na wolność?
Strach uwolniony uwalnia empatię i zrozumienie… nawet dla pająka.