Starość to nie nieuchronność. Wiek to nieuchronność, a ten nie niesie z sobą negatywu, chyba. Negatyw jest w naszym umyśle, a ten można zakwestionować

Nie-wiasta to ta, która nie-wie? A może to ta, o której się nie-wie?

o zgubnych skutkach nie-wiedzy, inaczej - ignorancji, dla zmylenia przeciwnika zwanej cnotą.

 

 

 

 

 

 

 

Niemoc, która nie umie rozpoznać przemocy, kiedy ta operuje słodkim słowem

Nauczyło mnie życie dość twardą ręką jak wielką cenę ma wiara w słowo - szczególnie słowo ociekające kłamliwą słodyczą, kiedy ma się uszkodzony mechanizm weryfikacji zwanej intuicją czy też zdrowym instynktem. Dowiedziałam się ponad wszelką wątpliwość jaką trucizną potrafi być dla duszy i jakie pomieszanie w myślach i uczuciach rodzi wychowanie w środowisku, które emanuje mieszanką trucizny i słodyczy jednocześnie.

 

Dziecko to niewinna istota, która "kupuje" w swojej dziecięcej naiwności wszystko od swoich opiekunów, społeczności, w której żyje oraz kraju, którego jest obywatelem i nie potrafi świadomie oddzielić ziarna od plew, jeśli tylko są "zawinięte" w kolorowy papier eufemizmów, szczególnie jeśli te traktują o moralności - przyjętych w danej społeczności cechach uznawanych za cnoty. Miewa przykre uczucia, kiedy słyszy kłamstwo, bo umie je wyczuć swoim zdrowym instynktem, ale ponieważ boi się utracić przynależność do stada, zgadza się na ten "słodki pakiet cnót", rezygnując z prawdy na rzecz przetrwania. Z czasem, siłą nawyku, swoje uczucia przypisze temu, że jest z nim coś nie tak, bo jakże może być inaczej, gdy tak się czuje wiodąc cnotliwą egzystencję. Mały muzułmanin w myśl tej zasady z czasem przyswoi sobie jako cnotę zabijanie "niewiernych"... Cnota nade wszystko...

 

Kiedy człowieka tak będziemy codziennie podtruwać po trochu mieszanką subtelnej kpiny z uprzejmym uśmiechem na twarzy, komentować elementy budowy anatomicznej jego ciała sprośnym tonem i nazywać to komplementem, faworyzować postawy poświęcenia, czyli - mówiąc wprost - przedkładania cudzych potrzeb nad własne, nazywając to dobrocią, za którą czeka nagroda w raju, dobrotliwie i z troską w głosie tłumaczyć jak szlachetnie jest dawać i chronić życie bez względu na życie i zdrowie własne, sugerować życie z dala od ziemskich przyjemności zatruwając korzystanie z nich piętnem rozpusty i grzechu, uczyć jak wartościową jest jednostka żyjąca w posłuszeństwie dla autorytetów, a tą myślącą  samodzielnie - nazywać wyrodną, zdradziecką wobec swoich przodków i marnotrawną - stworzymy osobę, która w dorosłości sama odda swoją wolność, godność, potencjał, talenty, siłę fizyczną, zdrowie i urodę, aby tej odrobiny słodyczy - pochwały za jej cnotliwe wybory choć trochę każdego dnia dostać. Jeśli przyjdzie jej na myśl wybrać czasem coś dla siebie - zaleje ją poczucie winy, z którego wywnioskuje, iż pewnie jest egoistką, za co niechybnie będzie się kiedyś smażyć w piekle. Będzie więc wybierać te opcje, które czynią ją cnotliwą, gdyż nauczyła się, iż to oznacza bycie dobrym człowiekiem. Chce być cnotliwą, czyli - o czym nie wie, gdyż tego jej nikt nie powiedział - dobrowolnie składającą z siebie ofiarę na codziennym ołtarzu jej pana i zbawiciela, który łaskawie rzuci jałmużną słodkich słówek na pochwałę kultu matki-polki i jej krwawicy.

 

Ofiary wiary w wartość ugruntowanych "cnót"

Nie można winić kobiet za ich społecznie kultywowaną rolę opiekunki domowego gniazda i przekonanie, iż taka ich natura. Fizyczna przemoc oraz słodka trucizna wlewana pokoleniami w serca i umysły ich oraz mężczyzn przyniosła straszliwe żniwo w postaci niewolnic oraz hodowanych na ich piersiach córek-niewolnic i synów-ignorantów, albo przemocą egzekwujących wobec kobiet swoją społeczną nadrzędność nadaną im "z urzędu" lub ze strachu chowających się pod ich spódnicami, kiedy trzeba stanąć w ich obronie, zalewających później tego toczącego ich duszę "robaka" na przykład alkoholem. Kobiety, chcąc nie chcąc, (u)wierzyły w kłamstwo zaprawiane słodkim jadem tysiące i miliony razy, a nawet przyjęły "wirusa" jako własną naturę.

 

Nieznajomość prawa nie zwalnia jednak od odpowiedzialności, czyli odczuwania skutków swojej postawy i wynikającego z niej działania. To, iż kobiety nie poznały się na swoich prawdziwych cnotach i nie "ugruntowują" ich na co dzień w wyniku tej wiedzy, nie zwalnia ich z odpowiedzialności za fakt, iż cierpią one oraz cierpi całe społeczeństwo, kiedy nie robią użytku ze swoich przymiotów, czym przyzwalają ignorancji na bezczelne panoszenie. Powtarzam jeszcze raz dobitnie - nie ma w tym żadnej winy, choć jest odpowiedzialność. To dwie zupełnie różne kwestie. Niemoc rodzi przemoc i mnie samej dane było widzieć jak z powodu tego, iż nie używam własnej mocy, bo dałam sobie wmówić, że jej nie mam, krzywdy doznają niewinni w moim otoczeniu, a mnie samą paraliżuje własna bezradność i niewiedza na ile mnie stać. 

 

Miecz obosieczny nie-wiedzy o tym kim jest niewiasta. Drżyj, ignorancjo!

Niewiasta, jak często się uważa, to kobieta, która "nie wie". Najprawdopodobniej w przeciwieństwie do wszechwiedzy Boga czy mężczyzny (pozwalam tu sobie na celową ironię z przymrużeniem oka). Okazuje się jednak, iż niewiasta w języku prasłowiańskim to pierwotnie "ta, o której nikt nie wie". Jeśli pokusimy się o subtelnie ironiczne poczucie humoru - te ostatnio mocno kontrowersyjne "ugruntowywanie cnót niewieścich", które sugerują społeczeństwu niektórzy urzędnicy państwowi, możemy potraktować jako zachętę do czegoś, do czego władza nie miała świadomego zamiaru zachęcać, czyli do ugruntowywania cnót "tych, o których nikt nie wie" - a zatem tych wartości, których dotąd kobiety mało używały, zajęte przypisaną im rolą społeczną i z powodu własnej w tej kwestii - nie bójmy się tego słowa - ignorancji odnośnie prawdziwych kobiecych cnót.

 

Nasza społeczna emocjonalna reakcja sugeruje, iż jeśli wierzymy władzy, iż cnotami niewieścimi są te wszystkie cechy, które podtrzymują system patriarchalny, to poniekąd władza ma rację i ... ma nad nami władzę, pociągając za sznurki naszej ignorancji. To od nas jednak zależy czy damy się jej przytłoczyć czy sprytnie wykorzystamy jej siłę, aby potknęła się o własną nogę, jednak używając w tym celu nie emocjonalnych zrywów i świętego oburzenia, ale prawdziwej kolekcji cnót niewieścich - wiedzy, a więc znajomości faktów, ostrej brzytwy intelektu i zdrowego rozsądku w połączeniu z empatią. Kobiety są niczym energia wody, która czasem potrafi uderzyć z siłą wodospadu, a czasem z łagodnością wciska się w najmniejszą szczelinkę i kruszy najtwardsze ściany - tu: ściany patriarchalnej ignorancji, bazującej na kobiecym przekonaniu o ich podrzędnej ograniczonej roli. Może warto zainwestować właśnie w ugruntowanie prawdziwych cnót niewieścich, korzystając nie z ugruntowanych fałszywych o nich osądach, ale zgłębiając wiedzę na temat kobiecej, tak mizernie znanej w naszej kulturze, natury?

 

Szkoda czasu na walkę z głupotą. Czas ten warto zainwestować w wiedzę i podnoszenie świadomości. Jeśli same za cenę dowartościowania z zewnątrz tanio będziemy sprzedawały swoją wartość, potwierdzimy jedynie słuszność proponowanych zaleceń i nadal będziemy ugruntowywały "cnoty" tych-które-nie-wiedzą. Jeśli chcemy odzyskać swoją moc, a obalić tę innych nad nami, potrzebujemy stać się tymi-o-których-nikt-nie-wie. Jeszcze. Kwestia czasu. Ale najpierw tego, kim jesteśmy, musimy się dowiedzieć my same. 

Powrót na górę strony

05 sierpnia 2021

Lista artykułów

Lista kategorii tematycznych

zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie

Uzdrawianie siłami natury

Agnieszka Pareto

SESJE INDYWIDUALNE

online

KLIKNIJ po więcej informacji

KONTAKT

kontakt@agnieszkapareto.com