czyli BAJKA O KAMIENIU W BUCIE. Gdzie szukać rozwiązania swoich problemów?
Kamień, który zdarł stopę do krwi
Dawno dawno temu był sobie wędrowiec, który przemierzał kilometry idąc od miasta do miasta, żeby sprzedawać swoje usługi ich mieszkańcom.
Któregoś razu, kiedy wieczorem zmęczony zdjął buty przed udaniem się na spoczynek, zauważył, że jedna ze stóp cała pokryta jest częściowo świeżą, częściowo zakrzepłą krwią. Zdziwiony, przemył stopę i znalazł na niej ranę. Skąd ta rana? - zachodził w głowę. Oglądając but zauważył średniej wielkości, dość ostry kamień, który wytoczył się z buta. Ach, to przez niego - pomyślał wędrowiec, usunął kamień i zadowolony z odkrycia, zasnął zmęczony długą wędrówką.
Następnego dnia wieczorem, kiedy ponownie zdjął obuwie, znów zauważył krew na swojej stopie. Teraz już wiedział, czego szukać. I faktycznie odnalazł. Kamień ostry jak brzytwa, skrywał się w czeluściach jego buta. Umył stopę, kamień z buta usunął i zadowolony, że problem rozwiązał, zasnął.
Coraz więcej kamieni...
Przez szereg wieczorów sytuacja z kamieniem w bucie się powtarzała. Początkowo cierpliwie wędrowiec usuwał kamień z buta, mył stopę i kładł się spać każdego wieczoru. Nawet zaczął, idąc w ciągu dnia, starać się unikać ostrych kamieni na drodze. Czasem się udawało, czasem nie, szczególnie jak droga wśród urwistych terenów pochłaniała całą jego uwagę. Zresztą - kamienista okolica małą dawała szansę na całkowite unikanie kamieni.
Z czasem wędrowiec zaczął tracić cierpliwość, gdyż sytuacja powtarzała się codziennie, a stopa - coraz bardziej poraniona, zaczynała wydzielać niezbyt zdrowy zapach i zmieniła kolor. Wędrowca zaczął ogarniać niepokój przemieszany ze złością. Te kamienie zaczęły go naprawdę wkurzać.
Iść w skalistych górach unikając kamieni lub - usuwać je z drogi...
Od tego czasu postanowił iść ostrożniej i usuwać z drogi wszelkie kamienie, które mogły go potencjalnie zranić. Zadanie to było niełatwe w tej kamienistej okolicy. Tempo przemieszczania się wędrowca spadło i noc zaczęła go zastawać daleko w drodze do kolejnego miasta. Co gorsza - zauważył, iż pomimo całego swojego wysiłku pozbywania się kamieni, co raz to jakiś jednak wpadał do jego buta, doprowadzając stopę do jeszcze gorszego stanu.
Wyczerpanie walką z kamieniami, a problem - nietknięty
Siły zaczęły wędrowca opuszczać. Bardzo rzadko teraz mógł sprzedawać swoje usługi w miastach i zarabiać na życie, gdyż z trudem się poruszał, a cały jego czas i wysiłek zajmowało usuwanie kamieni z drogi, którą szedł, żeby nie dostawały się do jego buta. Mimo, iż wysiłek przynosił efekt prawie wymiecionej do czysta drogi, po której stąpał, zawsze jakiś psim swędem kamień dostawał się do jego buta w ostatecznym rozrachunku i pogarszał i tak już kiepski stan nieszczęsnej stopy.
Kamienie "wygrywają"
Po którejś nocy, która zastała go w szczerym polu, wędrowiec nie obudził się jak zwykle do dalszego marszu. Gorączka, która się wywiązała od stanu stopy, objęła całe jego ciało i nie pozwoliła przebić się przytomności. Nieszczęśnik majaczył, pocił się i wił w konwulsjach na kamienistym poboczu drogi, gdzie zanocował. Umarłby pewnie, gdyby nie grupa komediantów, zmierzających drogą do tego samego miasta, do którego wybierał się wędrowiec. Ujrzawszy co się z biedaczyskiem dzieje, położyli go na wozie wśród swoich kufrów i zawieźli do miastowego medyka.
Poddać się kamieniom
Kilka dni i nocy po opatrzeniu rany walczył o swoje życie wędrowiec. Kiedy wróciła mu świadomość, gorączka opadła, a stopa - choć nadal wyglądała nieciekawie, już nie sączyła podejrzanej cieczy i odzyskała podobny do stopy wygląd, wdał się w rozmowę z medykiem, w którego domu - nieświadomy niczego - przebywał. Opowiedział mu całą swoja historię, która doprowadziła go do tego momentu. Zmęczony wyznał, że już dłużej tak żyć nie może. Świat jest zbyt pełen kamieni, a on już nie ma siły ich więcej usuwać wszędzie tam, którędy idzie. Wyznał zrezygnowany, iż pewnie przyjdzie mu żyć tak jak nigdy nie lubił - w jednym miejscu, przywiązany jak pies do budy, gdyż inaczej straci stopę, a może nawet i życie.
Moment eureki - źródło problemu odnalezione
Medyk wysłuchał opowieści wędrowca, a kiedy ten umilkł, pokiwał tylko głową, bardziej twierdząc niż pytając - nie wiedziałeś, że nie masz czucia w tej stopie...
Wędrowiec oniemał na dźwięk tej przerażająco prostej oczywistości. Poczuł w jednej chwili ciężar wszystkich kamieni tego świata, które usuwał ze swojej drogi. A o tym, że przyczynę swojego nieszczęścia nosił cały czas ze sobą - nie pomyślał ani przez chwilę…
Odtąd być już zawsze przy sobie
Dlaczego moja stopa nie ma czucia? - zapytał medyka. Nie wiem. Mogło się zadziać kiedyś coś z długiej listy rzeczy. Ale to nie ma znaczenia, bo i tak czasu nie cofniesz. Co więc mogę zrobić? - zapytał wędrowiec. Czy mogę odzyskać czucie? Tego też nie wiem - odrzekł medyk. Możesz natomiast, wiedząc już co rzeczywiście powoduje twoje rany, zacząć być bardziej uważny i przyglądać się częściej sam sobie i swojej stopie, a nie tylko zwracać uwagę na kamienie. Może z czasem stopa zacznie ci dawać znać, że coś ci znów wpadło do buta? Ale może też nie, ale jak będziesz bardziej skupiony, zauważysz to zanim kamień wywoła kolejną ranę...