Znane stwierdzenie sugeruje, iż podlegamy skutkom prawa nawet jeśli go nie znamy. Odpowiedzialności z tytułu ludzkiego prawa możemy jednak uniknąć jeśli nikt nas na tym nie przyłapie. W przypadku praw natury odpowiedzialność jest nieuchronna. Nikt nas nie ściga, a jednak skutki praw nas dopadają zawsze. Ewidentnie warto te prawa (po)znać dla własnego dobra.
Oprócz systemu prawa w państwie, którego jesteśmy obywatelami, istnieje wiele niepisanych praw, którym podlegamy, czy jesteśmy tego świadomi czy nie. I ponosimy skutki ich działania. Przyjemne dla nas - jeśli z nich korzystamy dla swojego dobra lub nieprzyjemne - jeśli nie.
Są to prawa, których przestrzegania nie pilnuje żaden specjalny organ administracyjny, a jednak działają nieuchronnie, nie czyniąc dla nikogo żadnego wyjątku. Nigdy i nigdzie. Generują efekty ze stuprocentową skutecznością, zawsze, wszędzie i bez względu na wiek, płeć, status majątkowy, pozycję społeczną czy poglądy polityczne. Są nieprzekupne i nienegocjowalne. Nie zależy im, żeby ktoś się w ogóle do nich stosował. Po prostu są i działają. A my - możemy wybrać jak z nich korzystać. Jeśli wiemy jak.
Według jednego z działających 24/7 w naszym życiu "praw" natury funkcjonują emocje i choć temat wydaje się oczywisty, takim nie jest, sądząc po rozlicznych niekorzystnych skutkach w życiu wielu osób.
Człowiek jest istotą czującą, która odczuwa - niezależnie od wieku - emocje różnego typu. I czasem te emocje bywają przyjemne i takich pragniemy jak najwięcej, a czasem niekomfortowe i tych - jeśli zostaliśmy tak nauczeni - chętnie unikamy. Nie mamy wpływu na to czy się pojawią ani kiedy. Wiemy, że się pojawiły, kiedy je już czujemy.
Jest nam wystarczająco nieciekawie, kiedy zalewa nas ich fala. Statystycznie rzecz biorąc, nie bardzo wiemy co ze sobą w takiej chwili począć. Nie jesteśmy społeczeństwem, w którym wszystkie emocje są postrzegane jako wartościowe, niezależnie czy są przyjemne czy nie. Kiedy więc "dopadają" nas te mniej przyjemne - sami sobie lub innym gotujemy często nawykowo ten los - podpowiadamy sobie lub komuś w takich sytuacjach znane nam dobrze rozwiązania: "Przestań!", "Weź się w garść!", "Uspokój się!", "Ogarnij się!".
Z intelektualnego punktu widzenia, według praw logiki akademickiej jest to rada służąca zakończeniu odczuwania emocji, gdyż to odczuwanie jest niepożądane bądź towarzystwo osoby je odczuwającej jest niepożądane. Ale - to tak nie działa. Te "rady" nie są w stanie zatrzymać fali emocji. Mogą jedynie spowodować, iż osoba "schowa" ich okazywanie na zewnątrz, ale i tak ich energia będzie na nią oddziaływać wewnątrz niej.
Te "rady" nie są w stanie zatrzymać fali emocji, bo emocji na żądanie zatrzymać się nie da. Powyższe rady zatem w praktyce można sprowadzić do powiedzenia komuś: "Przestań OKAZYWAĆ to co czujesz".
Jakie są zatem te "prawa" emocji i co się dzieje, gdy emocjom próbujemy rozkazywać z poziomu intelektu?
Emocje i odczucia są nieprzewidywalne i mogą się pojawić w dowolnym momencie. Nie jesteśmy w stanie z góry określić jak długo mogą trwać. Ale - mają naturę falową: pojawiają się same oraz znikają same. Zatem - skoro fala emocji przyszła, to znaczy, że również minie. Nie można usunąć emocji, które się czuje. Można je jedynie przeczekać.
Kiedy nie znamy tych zasad i wobec emocji stosujemy logikę intelektualną, możemy nieświadomie robić sobie lub innym krzywdę. W odpowiednich warunkach emocje, które się pojawiły - same przeminą. W nieodpowiednich - pozostaną uwięzione w ciele i narobią jego właścicielowi kłopotów, a z czasem - jeśli się ich w ten sposób sporo nagromadzi - nawet podkopią zdrowie.
Obawiając się odczuwać emocje otwarcie, możemy próbować je tłumić i zagłuszać, odwracając od nich uwagę i skupiając ją na czymś innym (substancjach "znieczulających", intensywnej aktywności - nadmiernej gadatliwości, zakupach niepotrzebnych nam rzeczy, sprzątaniu "akurat wtedy", czy innych - też poniekąd znieczulaczach), co nam pomoże ich nie odczuwać tak intensywnie.
Żądanie zaprzestania okazywania emocji, których wyłączyć - jak już wiemy - nie można, jest szczególnie groźne wobec dzieci, kiedy te płaczą, złoszczą się czy okazują inne - "niewygodne" dla dorosłych uczucia. Energia stłumionych emocji zostaje "uwięziona" w ciele w postaci "niewiadomego pochodzenia" stresu, którego możemy z nimi później, dręczeni napadami stresu "ni stąd ni zowąd" - bez wyraźnego powodu - nie kojarzyć. W przypadku dzieci skutki tej nieznajomości "prawa" przez ich opiekunów mogą mieć destrukcyjny wpływ na całe ich dorosłe życie, z dręczącym ich latami "nieuzasadnionym" stresem, depresją i chorobami włącznie.
Znając naturę zjawiska, możemy świadomie z niego korzystać i używać go dla swojej korzyści. Emocje są jedną z naszych potężnych sił napędowych i to od naszych umiejętności radzenia sobie z nimi zależy czy naszym życiem będziemy sterować my sami, korzystając z siły ich ciągu czy to one będą wlokły nas tam dokąd zechcą - wbrew naszej woli.
Wiemy z doświadczenia, że jak płachta na byka potrafi na osobę w emocjach działać ktoś, kto udziela jej logicznych rad co powinna w danej sytuacji zrobić. Nie chcemy w takich momentach słuchać jak irracjonalnie się zachowujemy. Podskórnie sami to wiemy i bez niczyjego "wymądrzania". Nie tego potrzebuje płaczące czy złoszczące się dziecko.
Jeśli nie wiemy co robić - lepiej nie robić nic niż intelektualizować. Intelekt dolewa oliwy do emocjonalnego ognia.
Jak oliwa na wzburzone fale jednak działa to, co pochodzi z serca, a nie z głowy - spokój i łagodność pozbawione osądu wobec drugiego człowieka i jego zachowania. Empatia, która pozwala "wejść w czyjeś buty" i zobaczyć świat jego oczami. Bycie przy kimś ze zrozumieniem przez co może przechodzić. I pozwolenie mu na to co czuje i jak czuje, bez wymuszania na nim w tym momencie ciasnego gorsetu rozsądku, który każe mu zamknąć w sobie szczelnie kocioł z buchającą parą, i bez narażania go na ocenę zimnego oka inkwizytora.
Każdy będzie w emocjach potrzebował czegoś innego, wspólną jednak cechą tych potrzeb jest, aby ich zaspokojenie pochodziło z pokrewnego źródła - stamtąd, gdzie się czuje, a nie myśli. Czy to będzie dotyk dłoni na ramieniu, czy podanie chusteczki czy kojące objęcia czy powstrzymanie się od jakiegokolwiek działania i zostawienie kogoś w spokoju bez towarzyszącego naszemu wyjściu trzaśnięcia drzwiami - to nie jest istotne, o ile nie obarczymy osoby w potrzebie własnymi problemami, które mamy w zetknięciu z cudzymi emocjami.
Emocjom najbardziej jest potrzebne, aby mogły sobie w nas "pobyć", przepłynąć i zniknąć bez niczyjego przeszkadzania. Jeśli w sobie samych możemy stworzyć dla nich takie warunki oraz takie zapewnić innym - a szczególnie dzieciom - miną szybko nie zostawiając za sobą ran i zgliszczy, robiąc miejsce na entuzjazm i chęć do życia.
Co to znaczy wziąć odpowiedzialność za swoje życie?
Czuć i reagować świadomie. Jak tworzyć świat, jakiego pragnę?
Aby poczuć się dobrze, wystarczy przestać czuć się źle
Źle się czuję z powodu problemu czy mam problem z powodu złego
zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie
LINKi do BLOGa:
artykuły dedykowane świadomemu leczeniu chorób
artykuły dedykowane samodzielnemu, świadomemu uwalnianiu od nałogów
artykuły - inspiracje do świadomego uzdrawiania relacji międzyludzkich
artykuły wspomagające trwałe rozwiązywanie problemów, efektywne osiąganie celów i spełnianie marzeń
bajki - mądrość o skutecznych sposobach zaspokajania pragnień o lepszym życiu ukryta w historiach
Uzdrawianie siłami natury
Agnieszka Pareto