Wydawałoby się, iż jako ludzie stawiamy się w hierarchii istot żywych na szczycie, a niżej znajdują się w niej na przykład nasze domowe zwierzaki, pod względem jednak prawa do "lenistwa" zauważam, iż hierarchia wygląda dokładnie odwrotnie. Dość powszechnie całodzienne "lenistwo" naszych futrzanych ulubieńców wywołuje w nas fale czułości i miłości, podczas gdy widząc w tej roli człowieka - zalewa nas krew i trafia szlag.
Według definicji Wielkiego Słownika Języka Polskiego, lenistwo to "cecha kogoś, kto nie ma chęci do działania i komu trwanie w bezczynności sprawia przyjemność". Ponieważ hasło to zawiera dość istotne terminy, pod którymi kryć się mogą różnie rozumiane, choć niby oczywiste znaczenia, rzuciłam okiem do tego samego słownika na definicje haseł:
Powracając zatem do definicji lenistwa i podstawiając pod hasła "działanie" oraz "bezczynność" ich pełne definicje, wyszło takie oto tego hasła wyjaśnienie:
LENISTWO - cecha kogoś, kto nie ma chęci do ogółu czynności wykonywanych w jakimś celu i komu trwanie w stanie, w którym nie podejmuje żadnych działań, sprawia przyjemność.
Patrząc na tak sformułowany tekst widzę od razu nieścisłości, które - jak sądzę - wynikają z pewnych norm i społecznych przekonań odnośnie tego, czym jest czynność oraz czym jest działanie. Jeśli podążymy śladem społecznego przekonania, okaże się, iż czynność i działanie kojarzone jest prawie wyłącznie z tzw. aktywnością i ruchem, mającymi widoczne gołym okiem, bezpośrednie, materialne skutki. Brak zewnętrznej aktywności i ruchu określane jest jako nicnierobienie i opatrywane etykietką "lenistwo".
Rodzi się jednak pytanie - a co z DZIAŁANIEM naszego mózgu podczas na przykład snu? Co z DZIAŁANIEM nieskończonej ilości procesów życiowych naszego ciała, biciem serca, oddychaniem, metabolizmem, regeneracją uszkodzeń? Co z procesem myślenia, kreacji, twórczej wyobraźni?
Dlaczego nasza kultura odbiera znaczenie tak istotnym kwestiom, które zazwyczaj i najpełniej odbywają się w nas w fazie pasywnej naszego funkcjonowania, degradując je do pejoratywnego terminu "lenistwo"?
Nieświadomie faworyzujemy jeden stan względem drugiego, podczas gdy w przyrodzie nie występuje takie rozróżnienie, gdyż nie byłoby w niej równowagi bez pojawiania się naprzemiennie obu stanów w odpowiednich proporcjach czasowych, ilościowych i jakościowych. Nikomu nie przyjdzie do głowy potępiać roślinę za jej czas spoczynku po aktywności wiosny i lata, ba! wiemy nawet, iż "popędzanie" jej do aktywności w czasie, gdy potrzebuje zregenerować siły do kolejnego cyklu wzrostu, może jej rozwój opóźnić, zahamować albo wręcz roślinę uśmiercić.
My - ludzie, aż tak bardzo nie różnimy się pod tym względem od innych przedstawicieli przyrody, jednak niewiedza i wynikające z niej społeczne i kulturowe naciski do postawy aktywnej wbrew potrzebie postawy pasywnej zwanej niepochlebnie "lenistwem", wytwarzają w nas stres, który zaburza i - paradoksalnie - wydłuża jego trwanie, odsuwając w czasie naturalnie nastepującą po fazie pasywnej fazę aktywności.
Taki myślowy mechanizm wynika z wielu czynników, po części choćby takich jak przekonania wyniesione z większości religii, traktujące w jeden tylko sposób rozumiane "lenistwo" jako grzech i słabość charakteru, głęboko zakorzenione w naszych umysłach. Wdruki te powodują, iż odczuwamy dyskomfort, kiedy oddajemy się "lenistwu", pozwalamy sobie na "lenistwo", inni, zwłaszcza ci, którzy są na naszym utrzymaniu, wykazują się "lenistwem" czy też "lenistwo" - zwłaszcza czyjeś, ale również nasze - trwa zbyt długo.
Faza pasywna, czyli inaczej stan bycia bardziej niż działania, według tradycyjnego rozumienia, i jej czas trwania ma związek z czynnikami, których do końca nie znamy. Zasadniczo można zaobserwować, iż cała przyroda, w tym również ludzie, podlegają cykliczności - fazom spoczynku, inkubacji czy jakkolwiek to nazwiemy oraz fazom zewnętrznej aktywności.
Z powodów, do których zmusza nas życie w cywilizacji, ale której nie musimy być niewolnikami, często pchamy siebie i innych do sztucznej aktywności, będąc w fazie spoczynku. Żądamy wyników, produktywności i wielkich czynów, nie zdając sobie sprawy, iż robiąc to na siłę, czerpiemy z rezerw i kosztem życiowej energii, potrzebnej nam do regeneracji. Mówimy "to już trwa za długo", będąc przekonanym - nie wiadomo skąd - że faza pasywna "powinna" już się zakończyć i wytwarzając psychiczną presję na sobie i/lub innych, kiedy ona nadal trwa.
Im większy stosujemy nacisk, tym bardziej oddalamy się od tego, czego potrzebujemy - produktywnej aktywności, bo rozumem próbujemy się wdzierać do dziedziny ciała, a ono ma swoje tempo i nasze "chcenie" nie zmieni tutaj nic, co najwyżej sprawę pogorszy o dodatkowy stres i napięcie. Jest to czas podobny do ciąży, która potrzebuje trwać tak długo aż się nie skończy, aż się na nowo nie urodzimy do kolejnej fazy, kiedy podejmiemy nowe działanie i zastosujemy przetworzone i przyswojone w fazie pasywnej treści. Dla jednych to mogą być tygodnie, a dla innych lata. Jeśli irytuje nas, że ten stan trwa "za długo", pytanie - kto w nas to ocenia i według jakich kryteriów?
Dając sobie czas na refleksję skąd się pewne mechanizmy w nas biorą, jakie są nasze życiowe fazy i co nieuchronnie następuje po czym, niezależnie czy czegoś chcemy czy nie, pozwoli nam lepiej zrozumieć siebie i innych, a tym samym wnieść w życie więcej wyrozumiałości i życzliwości. Bardzo niewiele możemy powiedzieć zazwyczaj o tym, w jakiej fazie życia sami się znajdujemy, a co dopiero na temat okresu życia, w którym znajdują się inni. Zjawiska te nie podlegają linearnym prawom ludzkim, logice zerojedynkowej i traktowanie ich jako takich oraz stawianie wyżej niż życia indywidualnego człowieka z całą jego złożonością przynosi więcej szkody niż pożytku.
Historia ludzkości pokazuje jak dotąd, iż wiele doniosłych idei, które wniosły do życia ludzi znaczące zmiany oraz - po prostu przyniosły radość i czas na posmakowanie życia, wyrosło na gruncie wycofania się z zewnętrznej aktywności i pozwolenia na przetwarzanie zdobytych w tym czasie treści, tak długo jak długo było to potrzebne.
Czymże się w końcu różni ludzkie "lenistwo" od "lenistwa" domowych ukochanych zwierzaków? W samej swojej istocie - zasadniczo niczym, więc może byśmy spojrzeli na "leniuchujących" siebie oraz innych ludzi z takim samym czułym rozrzewnieniem, z wiedzą, że im więcej zrozumienia dla tego okresu teraz, tym większa szansa na wyniki i produktywność - później, kiedy przyjdzie ich czas.
zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie
LINKi do BLOGa:
artykuły dedykowane świadomemu leczeniu chorób
artykuły dedykowane samodzielnemu, świadomemu uwalnianiu od nałogów
artykuły - inspiracje do świadomego uzdrawiania relacji międzyludzkich
artykuły wspomagające trwałe rozwiązywanie problemów, efektywne osiąganie celów i spełnianie marzeń
bajki - mądrość o skutecznych sposobach zaspokajania pragnień o lepszym życiu ukryta w historiach
Uzdrawianie siłami natury
Agnieszka Pareto