Język, którego używamy, niesie ładunek energetyczny. Słowo ma potężną moc. Mozna nim leczyć rany albo je zadawać. Warto zyskać świadomość narzędzia, którego się używa i zacząć je świadomie używać dla ludzkiego dobra.
Nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności
W czasie pewnego warsztatu, którego byłam uczestniczką pewnego razu, zadałam w jego trakcie pytanie w związku z wykładem prowadzącej (na które nie znałam odpowiedzi, dlatego też z ciekawości o nią je zadałam), po czym jako odpowiedź otrzymałam zdanie zaczynające się mniej więcej tak: “No to jest przecież oczywiste, że…” i dalej padło wytłumaczenie. Faktycznie, odpowiedź zawierała informację dostępną teoretycznie dla wszystkich, ale ewidentnie nie dla mnie. Ja o tym właśnie nie wiedziałam.
Słowo, które ma moc "naciskania" na czułe punkty
Zastanowiło mnie, iż dostawszy tą odpowiedź, odczułam po kolei dwa rodzaje uczuć - jedno sympatyczne, związane z myślą: “O, fajnie, że wiem teraz coś, czego wcześniej nie wiedziałam”, a drugie jak ukłucie - dość niemiłe - z inną myślą: “Jak mogłam nie wiedzieć takiej OCZYWISTEJ rzeczy… “Powinnam to przecież wiedzieć””. Pomyślałam, że pewnie ta odpowiedź uruchomiła jakiś stary program z przeszłości, gdzie pewnie kiedyś nauczyłam się, iż zadawanie pytań i niewiedza związane są z tym, że się jest… głupim i rzeczy “powinno się” wiedzieć, a nie - że się po prostu neutralnie czegoś nie wie.
Uczucie chwilę sobie we mnie “posiedziało” i zniknęło, ale pozostała refleksja na temat teraźniejszości. Prowadząca ten warsztat prawdopodobnie nie miała wcale intencji sugerować uczestniczce zadającej pytanie (na mnie w tym przypadku), że ta jest głupia, ale nieświadomie sugestię, iż pytam o jakąś rzecz znaną “wszystkim” (oprócz mnie) uczyniła, używając słowa, że coś jest “oczywiste”. Miała poniekąd rację, bo ta rzecz okazała się bardzo łatwo dostrzegalna - jak już się wiedziało, że to o nią właśnie chodzi.
Nic nie jest oczywiste na tym świecie, ale tym słowem można zniszczyć dziecięcą ciekawość tego świata
Pomyślałam sobie czy gdyby pytało nas o coś dziecko, które “ma prawo” nie wiedzieć i w odpowiedzi użylibyśmy w stosunku do niego stwierdzenia, że to o co pyta jest “oczywiste”, jaki komunikat mielibyśmy mu tym samym do przekazania? Co mogłoby z naszej wypowiedzi odczytać dziecko?
Czy jednak dorosły ma prawo nie wiedzieć i zapytać, próbując zdobyć wiedzę, nie czując od drugiego dorosłego, który tą wiedzą dysponuje, że jego pytanie jest “niemądre”, bo odpowiedź na nie jest “oczywista”? Co to w ogóle znaczy - oczywista? Że “wszyscy” ją znają? No, widocznie nie wszyscy, skoro ktoś pyta
Używać swojego języka dla dobra, a nie przeciwko niemu
Wiem, że często mamy bardzo niewinne intencje używając własnego ojczystego języka, zauważam jednak, iż niesie on w sobie zakodowane niewidzialne informacje, które nie do końca mogą być sympatyczne dla naszych rozmówców. Pewnie w większości nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ja w trakcie tego warsztatu też tego nie wiedziałam. Moje własne uczucia mnie o tym poinformowały. Żałowałam, że nie uzyskałam tej jasności na tyle szybko, żeby podzielić się swoim wrażeniem z prowadzącą, żeby też miała okazję się temu ze swojej perspektywy przyjrzeć i dowiedzieć jakie uczucia jej słowa mogą wywoływać w innych ludziach. Może by to coś zmieniło, może nie. Zmieniło to na pewno coś we mnie. W kolejnej podobnej sytuacji, kiedy nie będę czegoś wiedzieć - też zadam pytanie, bo nie uważam, że to coś złego, ale kiedy ktoś mi odpowie, że to o co pytam jest oczywiste, powiem uprzejmie, że “Prawdopodobnie tak, ale nie dla mnie, więc dlatego pytam. Dziękuję za odpowiedź”.