Zabiera nam energię tak naprawdę łamanie prawa sprawiedliwości w nas samych.

Stres, że "trzeba" coś robić

czyli - czy wdech jest ważniejszy od wydechu?

 

 

 

 

 

 

 

Tradycyjna definicja działania, czyli wkładania wysiłku

Szczególnie nasza zachodnia cywilizacja kojarzy mi się z tzw. działaniem. Przy czym, gdyby statystycznie zapytać, co się ludziom kojarzy z działaniem, z dużym prawdopodobieństwem w odpowiedzi padłaby długa lista wszelkiego rodzaju “aktywności”, czyli czynności, które są określane jako “produktywne” według społecznego wzorca - sport, sprzątanie, czynności ogrodowe, gotowanie, praca w biurze itp. - coś co przynosi wymierny i dość bezpośrednio związany z daną czynnością efekt - i tu odpowiednio kondycja fizyczna, czysty dom, ładny ogród, obiad na stole, pieniądze na utrzymanie i tak dalej.
 

Społeczne potępienie dla radosnej pasywności

Nie uznajemy społecznie za działanie leżenia na kanapie, drzemki, kąpieli w wannie, medytacji, “gapienia się” na przepływające chmury, obserwacji przyrody, czytania książki (chyba, że jest to szkolny podręcznik), bo uznajemy je za bierność i często nieświadomie oceniamy niby jako potrzebne, ale w gruncie rzeczy gorszego sortu, nie przynoszące bezpośrednich korzyści i godne potępienia jako “luksus dla bogatych”.
 
Gdy zdarza nam się - bo lubimy pławić się w takim luksusie (bo taka nasza natura) - oddawać “takim” czynnościom, “przyłapani” na nich, zwłaszcza przez osoby z gatunku tzw. bardzo czynnych, aktywnych i pracowitych - czujemy się jak złodzieje złapani na gorącym uczynku - niemal zawstydzeni, w poczuciu winy, że zamiast spędzać czas aktywnie i “konstruktywnie”, “bezwstydnie leniuchujemy”.
 

Kto decyduje jakie działanie jest konstruktywne, a jakie nie?

Kto zaś ocenia, iż drzemka jest niekonstruktywnym marnowaniem czasu? Skąd wiadomo, iż w rezultacie drzemki - innymi słowy zregenerowanego ciała i umysłu - nie dokonamy epokowego odkrycia, staniemy się lepszą wersją siebie lub po prostu ujrzymy własne życie w sympatyczniejszym świetle? Kto ocenia, że czytanie “mało ambitnego romansidła” dzisiaj - nie wniesie nowej jakości w życie nasze oraz innych - jutro? Skąd my to wszystko “wiemy”? Kto nam to mówi i wpędza nas w poczucie winy? Kto każe nam samym potępiać się za “zbyt długie” (gdzie jest ta linijka, według której się to mierzy?) chwile bezczynności lub nawet jeśli się na nie decydujemy, spędzać je zatrute jadem poczucia robienia czegoś niewłaściwego?
 

Działanie poprzez niedziałanie - według filozofii Wschodu - jednakowo wartościowe

Nie wszędzie brak aktywnego działania jest uznawane za niepożądane czy niekonstruktywne. W filozofii taoistycznej istnieje koncepcja tzw. działania poprzez niedziałanie (Wu wei). Oznacza to przyjmowanie postawy odpowiedniej do naturalnego biegu wydarzeń i nie wymuszanie niczego, co nie jest zgodne z żywym nurtem energii. W praktyce oznacza to często zaniechanie działania tam, gdzie w naszej cywilizacji przywykliśmy “działać”, wymuszać i popychać ku określonemu wynikowi, jak na przykład przedkładając jeden rodzaj działań nad drugimi, które opatrujemy negatywną etykietą, podważając ich wartość.

 

Wewnętrzny spokój generuje wyższej jakości działanie

Według starożytnej chińskiej filozofii - z pustki wyłania się spokój, ze spokoju działanie, a z działania - efekt. Niczym odpoczywająca na drzewie czarna pantera, która “kolekcjonuje energię”, aby wykonać raz na jakiś czas, gdy zaistnieje potrzeba, bardzo precyzyjny skok na swoją ofiarę - czyni to z głębi uważnego spokoju, nie wykonując wcześniej przez cały dzień szeregu chaotycznych, nieskoordynowanych działań, które by jej bezcenną energię naraziły na straty.

 

Stres z powodu nudy w świecie Zachodu

Dla wielu z nas wydaje się to dziwne. Powstrzymanie od działania wydaje nam się stratą czasu. Nie mając czasem co robić, czujemy się nieswojo - nerwowo szukając “czegoś do roboty” lub “zabicia czasu” - tak jesteśmy przyzwyczajeni do stanu aktywności. Nie zdajemy sobie sprawy, iż efekty naszej aktywności mają ogromny i bezpośredni związek z jakością naszej “nieaktywności”.
 

Wypuścić stres na wolność poprzez wymuszony bezruch

Jeśli czujemy w jej czasie stres, pozostaje zapytać siebie co ten stres w nas indukuje i stanąć z nim twarzą w twarz - poczuć go w naszym ciele, nie próbując odwracać od niego uwagi.
 
Niedziałanie jest jak wydech, działanie jak wdech. Czy wdech ma wyższą wartość niż wydech? Czy na dłuższą metę przyniesie nam korzyść długotrwałe powstrzymywanie się od wydechu?
 

Weryfikacja własnego software

Może wystarczy, że zweryfikujemy “głosy” w naszej głowie, dewaluujące okresy naszej naturalnej obniżonej aktywności, konieczne fizjologicznie jak nocny odpoczynek czy jesień po lecie? Może nigdy dotąd nie kwestionowaliśmy narzuconego nam cyklu wiecznego wydatkowania energii, bez dawania sobie okresów na jej ponownie gromadzenie? A może usiłowaliśmy, ale, kiedy intuicyjnie działając w zgodzie z naturą próbowaliśmy ją odzyskiwać - sami siebie nieświadomie za to potępialiśmy?
 

Wchodzić w to, co niewygodne, zamiast unikać

Kiedy przychodzi na nas chwila “niedziałania”, podczas której ogarnia nas fala nieprzyjemnych emocji, tym bardziej pójdźmy za potrzebą ciała. Możemy poczuć chęć zmuszenia się do działania pod wpływem tych emocji, jednak wytrwajmy w niedziałaniu. Pozwólmy sobie na “wydech”. Te emocje starają się nam jedynie powiedzieć, że wydech jest niedobrą rzeczą, że wdech jest lepszy. Kto to jednak ocenia? Kto o tym decyduje?
 
 

 

Powrót na górę strony

03 marca 2021

Lista artykułów

Lista kategorii tematycznych

zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie

Uzdrawianie siłami natury

Agnieszka Pareto

SESJE INDYWIDUALNE

online

KLIKNIJ po więcej informacji

KONTAKT

kontakt@agnieszkapareto.com